wtorek, 21 stycznia 2014

Część XIV - Amok

Give a little time to me or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow
          Ed Sheeran - Give me love

Lekarz stał nad Piszczkiem od dobrych pięciu minut. Piłkarz siedział skulony na krześle i zakrywał twarz dłońmi, jednak nie czuł żalu. Nie czuł zupełnie nic. Tylko pustkę. Zero jakichkolwiek uczuć
- Może pan zajrzeć do pacjentki z sali 5 ? - Pielęgniarka przechodząca obok zwróciła się do mężczyzny w kitlu. - Chciała pana widzieć.
- Już idę - odpowiedział. - Panie Piszczek...
- Tak ? - Łukasz wyrwał się z amoku. Chyba nawet nie wiedział, że lekarz stał nad nim cały czas.
- Czy jest pan w stanie sam dojechać do domu, czy może po kogoś zadzwonić ?
- Nie, dam radę - stwierdził. - Ale może pan jeszcze raz powtórzyć mi, co się stało ?
- Mówiłem panu trzy razy... - Lekarz się zniecierpliwił. - Pańska małżonka nie miała szans na przeżycie, nie jest to pańska wina. 
- Ale gdybym był w domu wcześniej...
- Panie Piszczek - lekarz kucnął i położył mu rękę na ramieniu. - Gdy pan wrócił do domu, prawdopodobnie było po wszystkim. Naczynie w mózgu było już zatkane, nastąpiły nieodwracalne zmiany. Opowiadał pan, że małżonka złapała się za głowę. Wtedy właśnie nastąpił wylew. Potem niedotlenienie. Naprawdę, nic nie można było zrobić. Niech pan wraca do domu.
- Dziękuję - powiedział Łukasz. Wstał i pokierował się w stronę wyjścia z oddziału. Spojrzał na telefon. 51 nieodebranych połączeń. Nie sprawdzał ich, tylko wybrał numer Agaty.
- Halo, Łukasz ? 
- Tak. Jak tam Sara ?
- W porządku, wreszcie usnęła - odetchnęła Błaszczykowska. - Wracaj dziś do nas, nie możemy zostawić cię samego. Już pościeliłam w gościnnym.
- Jesteś wielka Aga. Będę za godzinę.
- Czekamy - rozłączyła się.
Łukasz wsiadł do windy i wybrał najniższy poziom. Gdy zjeżdżał, spojrzał w lustro. Jeszcze nie rozumiał tego, co się stało. Widział swoje odbicie. Tak samo beznadziejne i niepotrzebne, jak to, co się stało. Jak Ewa mogła go zostawić ? W dodatku teraz, gdy niedawno pojawiła się Sara. Jak mógł ją stracić ? Była dla niego wszystkim. Rozumiała go i zawsze wszystko mu wybaczała. Po prostu otrzymywał od niej bezwarunkową miłość i taką samą jej dawał. Więc dlaczego niby teraz ma jej zabraknąć ? Za co, dlaczego ?
- Wszystko w porządku ? - Zapytała go jakaś kobieta. Kiedy ona do cholery wsiadła do tej windy ? 
- Przepraszam - skinął głową. - Niech się pani nie martwi.
Kobieta posłała mu krzywy uśmiech i się odwróciła. Gdy winda stanęła, wyskoczył na parking i wsiadł do swojego Audi. Zapalił auto i chciał gdzieś pojechać. Nie wiedział tylko gdzie, ale jak najdalej. Najlepiej na koniec świata. Ewentualnie tam, gdzie jest Ewa, chociaż wcale mu się tam nie śpieszy. Z rezygnacją zdjął dłonie z kierownicy. Powiedział Agacie, że będzie za godzinę, podczas gdy na dojazd wystarczy mu niecałe dziesięć minut. Gdyby nic się nie stało, właśnie wracałby z Ewką od lekarza. I potem zadzwoniłby do Oli. Z chęcią poszedłby teraz do niej. Ciekawe, czy by tego chciała ? Czy chciałaby patrzeć jak Łukasz Piszczek łamie się przed nią na pół ? 
Nie mógł. Zaczęło go to trawić od środka. Pojawiały się pytania, na które nikt w tej chwili nie udzieli mu odpowiedzi. Cały żal, cała złość i gorycz właśnie się w nim skumulowały. Z całej siły uderzył pięścią w kierownicę i poczuł mrowienie, promieniujące od palców. Sama kierownica nie ucierpiała, jednak ręka Łukasza w jednej chwili zalała się krwią, która ściekała w stronę kurtki. Sięgnął do kieszeni po chusteczki.
- Przestań się mazać - powiedział do siebie, owijając rękę. Gdy skończył, ruszył w stronę swojego domu. Wiedział, że będzie musiał sobie poradzić i chce to zrobić teraz.
Już po paru minutach dotarł do swojego mieszkania, które jeszcze kilka godzin temu było jego i Ewy. Zaparkował auto na krawężniku i przyjrzał się budynkowi, który wydawał mu się zupełnie obcy. Ot, w zwyczajnym dotąd mieszkaniu na cichej, niemieckiej dzielnicy, tkwił teraz jakiś niezdefiniowany lęk. Dziwna była nawet alejka krzewów, ciągnąca się od bramy aż do skalniaka pod schodami. Obrońca poczuł dziwny, przeszywający dreszcz.

Wszedł do środka i poczuł charakterystyczny zapach - zapach Ewy. Jest tu wszystko, co tylko mogło do niej należeć. Zauważył rudą torebkę, która leżała na półce w korytarzu. Co on z tym wszystkim zrobi, wyrzuci to ? 
Wziął skórzany przedmiot w ręce i powędrował do salonu, po czym opadł na fotel. Zaczął pilnie szukać notesu, który Ewa zawsze ze sobą nosiła, a którego nigdy nie pozwalała Łukaszowi dotknąć. Miał przeczucie, że tam znajdzie odpowiedź. Znalazł wreszcie mały, trochę przybrudzony kremowy zeszyt z czerwoną gwiazdką na środku. Otworzył go i zaczął kartkować. Mnóstwo dni, na każdej kartce jadłospis i dokładnie przeliczone kalorie, czasem jakieś zapiski. Wreszcie natrafił na ten jeden, fatalny dzień.

12 października Słabe ciśnienie, w dodatku się objadłam. Ponad 500kcal, o wiele za dużo. Musiałam wymiotować. Myłam dziś lustra, okropnie wyglądam po ciąży, a to już 3 tydzień. Muszę wreszcie zacząć jeść naprawdę mało. Dziwnie boli mnie głowa. Sara cały czas płakała.

Bulimia. Tak, bulimia. Jak on mógł tak zaniedbać sytuację, aby tego nie spostrzec ? Czuł złość na siebie, chociaż tego nie chciał. Jedno było pewne. Ewa miała problem, a on miał trudny sezon. Nic go nie usprawiedliwia, był po prostu ślepy, a Ewa wciąż udawała, że wszystko jest w porządku. Bezmyślnie przeglądając notes, natknął się na inny wpis.

9 wrzesień Urodzę dziewczynkę. Od razu postanowiliśmy - Sara. Zakochałam się w tym dziecku tak samo jak w jego ojcu. Wiem, że będzie wspaniała. Kocham ją już teraz z całych sił. Mam tylko wrażenie, że ją narażam. Gdybym powiedziała Łukaszowi o tym co się ze mną dzieje... odpada. I tak zaczyna się domyślać. Teraz jednak myśl o Sarze przesłania mi wszystko inne. Jeszcze jej nie widziałam, ale nie trzeba przecież kogoś widzieć, żeby go kochać. A ja ją czuję. To niesamowite.

Łukaszowi spłynęła łza po policzku. Wyrwał z kajetu kilka stron, na których Ewa opisała uczucia do Sary. Kiedyś będzie przecież musiał to wytłumaczyć swojej córce. 
Czuł się jednak dziwnie patrząc na notatki Ewy. Jak to możliwe, że te kształtne, okrągłe litery pisała osoba, której teraz nie ma ? 
W kieszeni Łukasza nagle zawibrował telefon. Łukasz zdrętwiał, gdy odebrał.
- Halo ? Co z naszą córką ? - Jego teściowa zaczęła przeraźliwym tonem. - Myślałeś, że się nie dowiemy ? Że ujdzie ci to płazem ? Zniszczyłeś naszą córkę, na pewno nie zrobisz tego z naszą wnuczką!
- Zabiłeś nasze dziecko! Pożałujesz! - W tle rozbrzmiał niczym dzwon głos jego teścia, Henryka. - Jezu, nasza Ewa... Ona nie umarła, prawda ?
- Jedyne co teraz chciałbym powiedzieć, to że żyje - przełknął ślinę.
- Czyli ? - Huknęła Otylia.
- Odeszła - rozłączył się i bezwładnie opadł na dywan, próbując zrozumieć, co właściwie się dzieje.
```````````````````````````````````````

- Za cholerę, nie odbiera - powiedziała Anka. - Nic dziwnego.
- Dzwoniłam już do Agaty - Ola przyszła z sąsiedniego pokoju. - Ma u nich przenocować, zajęli się Sarą.
- Lećmy do Dortmundu - skwitowała Anka.
- Już miałam rezerwować bilety, ale pomyślałam... - Chmielewska zawiesiła się na chwilę. - Spróbuję do niego zadzwonić rano. Pogrzeb będzie raczej w Polsce, więc bardziej się przydamy, jeśli załatwimy tu wszystko za niego, a on przyjedzie.
Ania nic nie odpowiedziała.
- Przesadziłam ? - Skruszyła się Olka.
- Nie, wręcz przeciwnie, to świetny pomysł - uśmiechnęła się Anka. - Zaskoczyłaś mnie.
- Pierwsze słyszę - wytrzeszczyła zabawnie oczy.
```````````````````````````````````````

- Stary - Kuba objął Łukasza, gdy ten tylko wszedł do domu.
- Dzięki, że jesteście - poklepał Błaszczykowskiego po ramieniu i spojrzał na Agatę.
- Chodź do kuchni - blondynka skinęła ręką. Stał tam wózek Sary, lekko czerwonej z irytacji. - Już, już - roześmiała się Błaszczykowska i podała jej butelkę, którą położyła na stole. Mała piła bardzo łapczywie.
- Jak ja się nią teraz zajmę ? - Westchnął Piszczek.
- Pomożemy ci - powiedziała Aga. - Będziemy się nią zajmować na zmianę, zadzwoń jutro do Oli - puściła mu oko.
- No chyba żartujecie - zaśmiał się obrońca. - Nie mogę was nią obciążyć.
- Na zmianę nie będzie problemem, a Ania też pomoże - dodała. - Zaczniemy gadać jutro, okej ? Dziś już...
- Nie ma sensu, wiem - pocałował Agatę w policzek. - Naprawdę jesteście wielcy.
- Ej, ale ty sobie nie pozwalaj - zaprotestował Jakub. - Już mi się do żony ślini.
- Spokojnie - Łukasz walnął go delikatnie w ramię. - Jeszcze ze dwa miesiące poczekam - wszyscy się roześmiali.
Łukasz nakarmił jeszcze Sarę i uśpił ją, po czym pojechał z wózkiem do przygotowanego dla siebie pokoju. Podziękował Błaszczykowskim jeszcze raz i wszedł pod prysznic. Krople gorącej wody nie zmywały ciężaru, jednak uspokajały zmysły. Ciekawiło go też, co wymyśliła Olka. Nie miał dziś jednak siły na nic więcej. Opadł na łóżko, pogrążając się we śnie.
..........................................
Nie dosyć, że krótko, to po wiekach. Wybaczcie, ale naprawdę nie mam kiedy tego pisać. Nie wiem kiedy następny rozdział, masakra. 
Postaram się coś skrobać po trochu.
Pozdrawiam :)

13 komentarzy:

  1. Jestem śmiertelnie obrażona na Ciebie :c Po pierwsze, o niczym mnie nie poinformowałaś (no wiesz co.....), po drugie, tyle na to czekałam.
    Boję się takich osób. Boję się anorektyczek, bulimiczek... Nie wiem jak Łukasz nie mógł tego zauważyć. Rozumiem że miał ciężki sezon, ale, do cholery, to jego żona! Może gdyby zauważył....
    Stop. Koniec gdybania.
    W końcu chcemy żeby był z Olą :D
    Czekam na nowy! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kompletnie wyleciało mi z głowy, przepraszam! :D
      Co do tego, że Łukasz niczego nie zauważył... Niby tak, ale później będzie wyjaśnione dlaczego.
      I ja normalnie też strzelę focha, tyle że za brak nowości na przeznaczeniu! :))

      Usuń
    2. Kompletnie wyleciało mi z głowy, przepraszam! :D
      Co do tego, że Łukasz niczego nie zauważył... Niby tak, ale później będzie wyjaśnione dlaczego.
      I ja normalnie też strzelę focha, tyle że za brak nowości na przeznaczeniu! :))

      Usuń
    3. A strzelaj, tylko nie celuj we mnie :D
      w wolnej chwili zapraszam na nowy:
      http://prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl/2014/01/24/rozdzial-xix/
      pozdrawiam ;*

      Usuń
    4. W wolnej chwili zapraszam na nowość ;)
      http://majeks.blog.pl/2014/02/01/49/
      ^^

      Usuń
    5. kobieto, dodaj już coś bo cię osobiście rozerwę! :D

      Usuń
  2. Jak przeczytałam ten rozdział za pierwszym razem, nie wiedziałam co powiedzieć, a właściwie to napisać.
    Przeczytalam go przed chwilą po raz drugi i dalej brak mi słów :x
    Te zapiski Ewy... ech :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziwi mnie oczywiście to że Piszczek nie zauważył tego ... Ale jeszcze to że wcale tego nie przeżywa.
    Postawa Oli jak najbardziej właściwa. Jej wsparcie przyda mu się najbardziej !
    A zapiski Ewy takie że o mało co się nie rozryczałam .... ;((

    A ja czekałam w sumie na to aż ona umrze... Ale jest mi i tak jej mega szkoda!

    Pozdrawiam ;*

    http://let---it---go.blogspot.com/
    http://mijamyyyyysie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda mi Piszczka. Nie mógł nic zauważyć, bo Ewa starała się dobrze to ukrywać przed nim. Czekam na nowy rozdział :)
    Tymczasem zapraszam do mnie http://i-dream-you-still-here.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zróbże spam, bo mi aż wstyd ci tak śmiecić.... Zapraszam na przeznaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie. Niedawno zaczęłam czytać i bardzo mi się spodobało. W wolnej chwili zapraszam do siebie ( dopiero zaczynam :* ) http://kiedys0odnajdziemy0siebie.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  7. *SPAM, usuń po przeczytaniu jakbyś mogła ;)*
    majeks - 51 rozdział, zapraszam w wolnej chwili ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://majeeks.blogspot.com/2014/04/ii-rozdzia-1.html
      Zapraszam w wolnej chwili ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń