Zostań, potrzebuję Cię tu,
To co w sobie mam nie chce się dzielić na pół.
Jamal - Peron
Olka szła chodnikiem z dwoma bagażami. Konrad i Anka nie odbierali, więc zdecydowała się na dotarcie na własną rękę. Złapała piątkę. Powoli zaczynała tęsknić za Polską i Warszawą, chociaż na Niemcy wcale nie mogła narzekać. Wysiadła na Okopowej i zaczęła iść w stronę mieszkania Konrada. Cały czas ktoś za nią szedł, więc dziewczyna przyśpieszyła kroku. Wtedy osoba z tyłu zrobiła to samo. Wtedy Ola próbowała sobie przetłumaczyć, że to nie jest jakiś film, ale przychodziło jej to z trudem. Zaczęła iść jeszcze szybciej. Osoba z tyłu też. Wydawało jej się, że to kiepski żart. Postanowiła stanąć i obrócić się w stronę podążającego za nią człowieka. Jakby co, to przecież dzięki Ance zna cokolwiek karate.
Po ruchach poznała, że wcale nie ma do czynienia z obcą osobą.
- Daniel ? Do reszty ci odbiło ? - Wściekła się Chmielewska.
- Przepraszam - mruknął. - Nie chciałem cię przestraszyć.
- I dlatego się skradałeś ? - Dziewczyna wybuchnęła śmiechem.
- Tak jakoś - powiedział niepewnie. - Nie o to chodzi. Wiem coś o ojcu Viry, próbowałem ci to powiedzieć, gdy minęliśmy się na Zielenieckiej, ale nie chciałaś słuchać... - Westchnął. - Właściwie to miałem mieć to w dupie, ale zobaczyłem cię w tramwaju.
- A co dokładnie ? - Spytała blondynka.
Sagowski uśmiechnął się szyderczo.
- Teraz to mnie wysłuchasz, tak ? - Zakpił.
- Chodzi mi tylko o Kingę - zapewniła Ola.
- Okej - wyprostował się i włożył ręce do kieszeni. - Być może widziałem wesołego Adasia Laskowskiego w barze, gdy chwalił się swojemu koleżce przejęciem firmy. Okolicznościami też. Słyszałaś plotki o zatruciu Tadeusza ?
- Tak - powiedziała szybko.
- Być może to nie tylko plotki.
- Dobra - Ola parsknęła śmiechem. - Jaką mam pewność, że nie kłamiesz ?
- A dlaczego bym miał ? - Sarknął.
- Zawsze miałeś jakieś powody - Chmielewska miała na myśli liczne sytuacje w ich byłym związku.
- Muszę cię rozczarować - zaśmiał się. - Tym razem zero blefu.
- Wyjątkowo przyznaję, że szkoda - powiedziała.
- Nieważne. Jakbyś czegoś jeszcze chciała, to wiesz, że nie trudno mnie znaleźć - założył czarny kaptur swojej bluzy i ruszył przed siebie.
```````````````````````````````````````
- Halo, Robert ? - Telefon zadzwonił akurat, gdy Ania pakowała zakupy. Podparła go ramieniem i kontynuowała pakowanie.
- Hej Anuś, przepraszam, że nie odbierałem - skruszył się Lewandowski. - Miałem wyciszony.
- Innym razem cię zabiję - zaśmiała się Anka. - Już po treningu ?
- Tak, dziś było w miarę łagodnie - stwierdził Robert. Ani wypadł jeden pomidor, wprost na półkę z gazetą. To chyba był znak, bo dostrzegła nagłówek jakiegoś brukowca: "Romans Łukasza Piszczka ?" Uniosła wysoko brwi, a reszta pomidorów wypadła jej z rąk. Przez chwilę nie wierzyła w to, co widzi. Pod jakimś absurdalnym nagłówkiem było zdjęcie Piszczka, przytulającego jej przyjaciółkę.
Chwyciła za gazetę i podała ją kasjerce.
- Może pani doliczyć jeszcze to ?
- Oczywiście - uśmiechnęła się ekspedientka.
- Haloo - ze słuchawki rozległ się głos Lewego. - Słuchasz mnie ?
- Teraz tak, przepraszam słonko - zaśmiała się Ania.
- Eh - westchnął Robert. - To może zadzwonię później ?
- Nie, poczekaj tylko sekundkę - Anka zapłaciła za gazetę i pakując wszystko, wyszła ze sklepu. - Już niecierpliwcu. Spytam cię z mostu, gadałam z Agatką, o co chodzi z tobą i Kubą ?
- Rany, Ania - jęknął Robert. - Możemy odłożyć ten temat ?
- Niech ja tylko do ciebie wrócę - pogroziła Stachurska.
```````````````````````````````````````
Łukasz wszedł do domu i rzucił swoją torbą w kierunku schodów. Na dziś miał zdecydowanie dość treningu. Podążył do pokoju Sary i chwycił śpiące dziecko za rączkę.
- Cześć skarbku - szepnął. Jego uwagę zwróciły pudełka leżące na szafce nieopodal. - Ibuprom, Apap, aspiryna ?
Miał dziwne przeczucia. Wyszedł z pokoju Sary i zawołał Ewę. Jego małżonka zeszła z piętra.
- Cześć kochanie, nie słyszałam cię - powiedziała niezbyt wyraźnie i pocałowała go w policzek. - Dawno wróciłeś ? Sprzątałam w łazience.
- Przed chwilą - odpowiedział. - Dobrze się czujesz ? W pokoju Sary leżały jakieś leki.
- Tak, już w porządku - zapewniła go. - Słaba pogoda, słabe ciśnienie. Głowa mnie trochę bolała.
- Okej - uśmiechnął się. - Jak wczoraj wspominałem, dziś jedziemy do lekarza.
- Po coo - zezłościła się.
- Nie drażnij lwa - zaśmiał się Łukasz. - Kawa ?
- Jasne, zaparz, skoczę na sekundę do Sary - poszła w stronę pokoju ich córki, a Piszczek nastawił wodę.
Już po chwili jego małżonka wróciła.
- Śpi, od rana szalała - uśmiechnęła się Ewka. - Urwis się z niej robi.
- Moja krew - zarechotał Łukasz, jednak za chwilę się skrzywił. Jego żona szła jakimś dziwnym krokiem, jakby łamanym.
- To o której jedziemy ? - Ziewnęła.
- Na 17 - odpowiedział, wyrwany z refleksji. - Ale na pewno dobrze się czujesz ?
- A dlaczego niby nie ?
- Słabo wyglądasz - spojrzał na nią miną zbitego psa.
- Przesadzasz - sarknęła i wstała, aby zalać kawę. Chwyciła za czajnik i już miała kierować strumień wody w stronę filiżanki, gdy nagle stanęła w bezruchu. Pięć sekund, sześć sekund, siedem sekund. Zamknęła oczy i odłożyła czajnik, chwytając skroń palcem wskazującym i kciukiem.
- Co się dzieje ? - Łukasz zbladł.
- Ni...c. Wszystko w... - złapała oddech i zadrżała.
- Ewa ? Ewa ?! - Mówił Łukasz. Z pokoju było słychać głośno płaczącą już Sarę. - Słyszysz mnie ?
- Kocha...m...cię - powiedziała cienkim, wysokim głosem i zaczęła osuwać się na ziemię. Piszczek w porę ją złapał. W ramionach miał wiotką Ewę, której oczy patrzyły w górę. Wyjął telefon z kieszeni i zadzwonił na pogotowie. Zgodnie z zaleceniem, ułożył Ewę w pozycji bocznej. Pobiegł szybko po Sarę i starał się ją uspokoić, a jednocześnie sprawdzał oddech i puls swojej żony. Już po pięciu minutach zanikł z nią wszelki kontakt. Piszczek wciąż powtarzał na głos, że wszystko będzie dobrze. Nie wiedział ile z sytuacji rozumiała Sara, ale wciąż płakała. Nie utrzymywała jeszcze równowagi, więc Piszczkowi ciężko było ją trzymać i robić cokolwiek. Przyciągnął wózek z jej pokoju do kuchni.
- Szlag mnie trafi - jęknął. Ewa leżała niczym martwa na podłodze, jednak oddychała i jej serce wciąż biło. Nie mógł jej nawet przenieść, bo jak twierdziła dyżurna z pogotowia, mogłoby jej to zaszkodzić. Mógł tylko patrzeć. Nie wiedział, co teraz dzieje się w organizmie Ewy. Pięć minut później pojawili się lekarze z karetki. Od razu zajęli się Ewą.
- Gehirnschlag - powiedział w końcu lekarz, a ekipa momentalnie umieściła Piszczkównę na noszach i wyniosła z mieszkania.
- Nie rozumiem tego słowa - odpowiedział po niemiecku Łukasz. Drugi lekarz, który przeglądał książeczkę Ewy, powiedział:
- Ty też jesteś Polakiem ? - Łukasz skinął głową. - Udar.
- ... Co ?
- Zabieramy ją do szpitala w centrum, stan jest krytyczny - mężczyzna położył Piszczkowi dłoń na ramieniu. - Zajmij się dzieckiem i przyjedź - wybiegł za resztą towarzyszy.
```````````````````````````````````````
Olka, Kinga i Ania siedziały na kanapie, w pokoju Anki.
- Przypomniało mi się - Ania wyjęła z torby brukowiec i położyła go na stole.
- Romans Piszczka. Piszczek ma nową towarzyszkę - przeczytała Viru.
- Nie wiedziałam - odpowiedziała Ola ze spokojem.
- Ale chociaż ładne zdjęcie - zaśmiała się Ania.
- Bywały lepsze - prychnęła żartobliwie Ola.
Viru robiła podejrzane miny, od kiedy tylko usłyszała o tym, co powiedział Oli Daniel.
- Nie wiem co robić.
- Nie panikuj Vira, przejdziemy się do Adasia i weźmiemy w obrót Konrada - powiedziała Chmielewska.
- Gorzej już na pewno nie będzie - stwierdziła Anka. W tym samym czasie zadzwonił telefon Olki.
- Kusisz los - burknęła do Stachurskiej.
Blondynka ledwo przyłożyła telefon do ucha, a już usłyszała:
- Ola ? Łukasz prosił, żebym do ciebie zadzwonił - w głosie Błaszczykowskiego wisiało coś gorzkiego.
- O co chodzi ?
Kinga z Olą nasłuchiwały cichego trajkotania Kuby. Po chwili kolor twarzy Chmielewskiej przeszedł w białawo zielony odcień.
- Żartujesz, prawda ? - Wydusiła z siebie Olka. Jeszcze przez pięć minut słuchała tego, co próbował przekazać jej Kuba.
- Nie mogę wyrobić - powiedział na koniec piłkarz.
- Ok. Cześć. - powiedziała i rozłączyła się, gapiąc się ciągle w ścianę.
- Co jest ? - Spytała przerażona Kinga.
Ola jeszcze przez minutę nie potrafiła się wysłowić. Wreszcie przeszło jej to przez gardło:
- Żona Łukasza... - zawiesiła się Olka. - Ewa nie żyje.
..........................................
No i stało się... A jak napisałam, to ogarnęłam, że to część trzynasta :) Nie da się ukryć, pechowa.
PS. Co myślicie o nowym obrazku na nagłówku ? Mam dylemat pomiędzy tym a poprzednim.
Kochani, życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. Szczęścia i zdrowia, żebyście znaleźli wszystko to, czego szukacie, a wszystkie podjęte przez was decyzje były trafne. Życzę wam też, abyście znaleźli w swoim wnętrzu to szczęście, które daje siłę. I żebyście przenigdy nie zapominali, że dobro i radość jest w każdym z nas! :))
Jak na początku przeczytałam to że spokojem, to teraz to do mnie dotarło . Ewa, boże, moja Ewa. Kocham ją niemal tak samo jak Piszcza. Biedak teraz nie wyrobi :c
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość. Pozdrawiam i również wesołych.
To ja czekam na nowość! Umieram z ciekawości co dalej z Julką.
UsuńI wciąż czekam na dramat na majeks - mam na myśli ślub Reusa, wspominałam kilka razy :D
Po długiej przerwie chciałabym zaprosić na nowe rozdziały na moich blogach: majeks.blog.pl ; prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl
UsuńPozdrawiam! ;)
chyba zapomniałam cię poinformować, sorki :>
Usuńmajeks.blog.pl - nowy rozdział :3
Po pierwsze ... brak mi słów. Wiedziałam, że do tego dojdzie, wiedziałam. Ale chyba zaskoczyłaś mnie, że stało się to tak szybko i nie mogłam powstrzymać łez :( Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńPo drugie: miałam napisać już poprzednio, ale zapomniałam. Świetny nagłówek! Dużo lepszy od poprzedniego :3 Co nie znaczy, że poprzedni był zły.
Po trzecie i chyba ostatnie: Dziękuję, że weszłaś na mojego bloga i przeczytałaś moje wypociny. Dziękuję również za Twoją opinię i komentarze!
Pozdrawiam serdecznie! :3
Wspaniały rozdział ;*
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Łukasza, jego ukochana żona zmarła na jego oczach ;c
Pisz jak najszybciej newsa ! Pozdrawiam ;*
A jak masz czas to zapraszam do siebie ;
http://pilkarz-bvb-na-zawsze-w-moim-sercu.blogspot.com/
Jezu czemu wszystkie opowiadanie tak mi grają na emocjach, ze na nich płaczę? Bardzo lubię Ewę i ciężko będzie mi się z tym pogodzić. Ostatnie zdanie, które wypowiedziała Olka przeczytałam ze spokojem. Ale chwilę później odwróciłam wzrok od ekranu analizując wszystko ponownie, w oczach zebrały mi się aż łzy.
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej! (Poraz kolejny napiszę wiem ze opko z 2k13 :p)