and the phone lines are down
Floor is crackling cold
She took my heart, I think she took my soul
Kings Of Leon - Closer
- Dla mnie espresso - stwierdził Reus po dłuższym namyśle.
- To ja poproszę latte - Ola oddała menu.
- Oczywiście, za chwilę przyniosę - uśmiechnęła się kelnerka, zabierając karty.
- Brrr - zatrząsł się Marco.
- Mi też jest zimno - wyjąkała Ola przez nos.
- Chodziło mi o kelnerkę. Jestem patriotą, ale te nasze kobiety... - westchnął. - Nie ciesz się, też wyglądasz jak półtora nieszczęścia - zaśmiał się Marco. - Chociaż jak na nieszczęście to całkiem nieźle.
- Marudzisz - sarknęła Ola.
- Dlaczego od razu nie powiedziałaś, że masz grypę ? - Piłkarz pokiwał głową. - Nie wyciągałbym cię, przyszedłbym z jakimiś ziółkami, czy coś.
- Kuszące, ale to tylko przeziębienie - zapewniła Chmielewska. - W połowie sierpnia.
- Na dworze listopad, więc wrażenia to nie robi - spojrzał na szarugę za oknem, jednak po chwili znów przeniósł wzrok na Olkę. - Nie obraź się, ale naprawdę wyglądasz strasznie.
- Dziękuję - dziewczyna zrobiła radosną, udawaną minę. - Czuję się podobnie. Miesiąc pracy jak z bicza strzelił...
- Straciłaś rachubę ? - Westchnął Marco, przypatrując się z politowaniem Olce, która skinęła głową.
- Espresso i latte dla państwa - kelnerka podstawiła im dwa naczynia.
- Dziękujemy - odpowiedzieli. Marco wsypał cukier do swojej kawy, podczas gdy Ola sączyła piankę z mleka.
- Słuchaj... - zaczął Reus. - Za cztery dni mamy mecz na stadionie w Berlinie, potem jest impreza... Jeśli masz wolne i zechcesz, to cieszyłbym się, gdybyś była tam ze mną - przecedził z trudem. - Oczywiście najpierw musimy cię wyleczyć, nie będziemy ryzykować - zaśmiał się.
- Ale tam są paparazzi ? - Otworzyła szeroko oczy. - Nie nadaję się.
- Oj Alex, ta impreza to prawie standing party - powiedział. - Media nie mają wejścia. Nic szczególnego, zwykła posiadówa z reprezentacji... Jeśli nie będziesz chciała to oczywiście rozumiem, ale wiesz, będzie mi miło...
- O ile... - zakaszlała dosyć donośnie. - No właśnie... O ile mi to przejdzie, nie ma sprawy.
- Poważnie ? - Ucieszył się.
- Nie, żartuję - zachichotała. - Poważnie.
Marco uśmiechnął się tak szeroko, że pokazał większość swojego uzębienia.
```````````````````````````````````````
- Cześć, podrzucić cię ? - Piszczek uchylił okno samochodu. Blondynka w płaszczu przeciwdeszczowym, która szła deptakiem, przystanęła.
- Chyba nie odmówię - powiedziała zachrypnięta. Strzepnęła płaszcz i wsiadła do samochodu.
- Jest paskudnie - skrzywił się Łukasz. - Piechotą ?
- Nic mi nie mów, mój samochód nie odpalił, a komunikacja zapchana...
- Co z twoim głosem ? - Zaśmiał się obrońca. Chmielewska była strasznie blada i miała sine usta. Mimo to była piękna. Lekko mokry, beżowy płaszcz opinał jej ciało, a kremowy szalik rozświetlał cerę. - Przeziębiona ?
- Delikatnie - chrypnęła.
- Brzmisz jak Tina Turner - zarechotał. - Byłaś u lekarza ?
Samo słowo lekarz, wywoływało u Olki odruch wymiotny.
- Nie, póki co torturuję domowe sposoby - uśmiechnęła się krzywo. Łukasz westchnął.
- Kobiety chyba tak mają - wyszczerzył się. - Ewa to samo, tylko nie do lekarza, jakby gryzł.
- Nie gryzie, ale ma igły - zaśmiała się, a Piszczek jej zawtórował. - A jak Ewka się czuje ?
Obrońca przygryzł wargę.
- Różnie. Trochę straciła apetyt i mało je, muszę ją prawie prosić. Za tydzień ma termin... - spojrzał na Olę. - Mieszkasz tam gdzie Robert ?
- Tak. A może ona się czymś stresuje ?
- Raczej nie... - powiedział niepewnie. - Ale to się robi dziwne. Nie chce jeść i to ją wpędza w obłęd, bo ma wrażenie...
- Że krzywdzi dziecko ? - Dokończyła Olka. Łukasz kiwnął głową.
- Byliśmy u lekarza - powiedział. - Miałem się do niego zgłosić, gdyby coś było nie tak.
- Zrób to - powiedziała bez wahania Chmielewska. - To nie jest kwestia przeziębienia, tylko ciąży. A gdybyś już bardzo nie chciał, to zawsze mogę z nią pogadać. Jako dietetyk.
- Zobaczę jak będzie, ale kusi mnie, żeby do niego zadzwonić - przyznał. - I dzięki za propozycję, jak jej nie przekonam, to na pewno skorzystam - uśmiechnął się.
- Mam nadzieję. Możesz na mnie liczyć.
Ponownie spojrzał na Olę, tylko teraz jego oczy zabłysnęły.
- Dziękuję - odparł. - Długo nie słyszałem tych słów.
Chmielewska uśmiechnęła się szeroko. Parę sekund później Łukasz zajechał swoim Audi na parking przed blokiem.
- To twój samochód ? - Łukasz wskazał na czerwonego garbusa, stojącego przed jednym z garaży.
- No... - chrypnęła, zasłaniając twarz. - Rano zgasł jak tylko wyjechałam...
Piłkarz zaparkował swoje auto, wychodząc na rzęsisty deszcz. Aleksandra wysiadła tuż po nim.
- Gdzie idziesz ? - Spytała zdezorientowana.
- Otwórz garaż.
- Co ?
- Otwórz garaż - powiedział bardziej stanowczo. Dziewczyna wygrzebała z torby kluczyki i otworzyła bramę. Łukasz zaczął pchać samochód do jego wnętrza.
- Zwariowałeś ?
- Już dawno - wyszczerzył się.
Nie minęło dwadzieścia sekund, a garbus stał już w garażu. Łukasz podniósł maskę samochodu, podciągnął rękawy i zaczął grzebać w okolicach silnika, cicho pomrukując.
- Wariacie, przemokłeś - zaśmiała się Ola.
- Nie jestem z cukru, nie roztopię się - zapewnił, spoglądając na nią swoją zniewalającą miną. Ta mina była naprawdę słodka. Oczy promieniały radością, a na jego policzkach pojawiała się jedna lub dwie zmarszczki, w zależności od tego, jak szeroko się uśmiechał. - Za to ty Tina, nie wiem jak twoje gardło to przeżyje - zmrużył oczy.
- Nie wiem jakby przeżyło, gdybyś mnie nie podwiózł - odrzekła. - Plus mechanik w komplecie. Ja się wcale nie martwię - zajaśniała, a obrońca odpowiedział jej promiennym uśmiechem.
- Mechanik z kompletu podejrzewa - zaczął. - Że zawory są przegrzane i niestety, będziesz musiała kupić nowe. Masz jakąś kartkę i długopis ?
Ola zasygnalizowała palcem wskazującym, aby zaczekał. Ponownie zanurzyła się w otchłań swojej torby. Nie bez trudu, aczkolwiek wreszcie znalazła notatnik i długopis. Otworzyła jedną ze stron zeszytu i podała Łukaszowi. Ten zaczął coś pisać.
- Wpadnij do pierwszego lepszego warsztatu i kup to - wyrwał kartkę z dziennika i podał dziewczynie. - Kwestia odkręcenia i przykręcenia. A w Niemczech zdzierają za to dużo.
- Kurczę, nie wiem jak ci dziękować - uśmiechnęła się.
- Nie żartuj - Piszczek zamykał notes, gdy jego uwagę zwróciła kolorowa strona. Lekko ją uchylił i zobaczył portret. Podniósł wzrok na Olę.
- Mogę ? - Spytał. W odpowiedzi dziewczyna automatycznie skinęła głową.
Notes był pełen portretów i szkiców różnych przedmiotów, najczęściej roślin. Kolorowy portret przedstawiał Anię.
- Rysujesz ? - Zdziwił się piłkarz.
- Czasem - odpowiedziała, podchodząc do niego bliżej.
- Świetne - uśmiechnął się. - Masz talent.
- Zaraz talent - sarknęła, odzyskując swój dziennik. Spojrzała na Piszczka. Przez chwilę utkwili w sobie wzrok.
- Chyba się będę zwijał - oprzytomniał Łukasz.
- Dziękuję po raz kolejny, naprawdę, nie wiem jak...
- To nic takiego - wzruszył ramionami. - Drobnostka. Ja wsiadam, a ty już uciekaj do domu, pod kocyk - uśmiechnął się na pożegnanie, zmierzając w stronę samochodu. Ola odmachała, po czym pobiegła w stronę drzwi.
```````````````````````````````````````
Chmielewska od godziny spierała się z Anką o to, jakie buty zamówią. Przejrzały już chyba tysiące ofert, ale nadal coś powstrzymywało dziewczyny od zamówienia.
- Trzymaj - Olka podała Stachurskiej jeden z dwóch kubków zielonej herbaty, którą przyniosła. - I jak ?
- Nijak - warknęła Ania. - Dzięki.
Aleksandra westchnęła. Przejrzały kolejną stronę airmaxów, gdy zadźwięczał Skype Ani. Ciemnowłosa odebrała połączenie.
- Dziewuchy! - Krzyknęła Kinga.
- Cześć - odpowiedziały chórem.
- Jezu, co wy sobie wyobrażacie ? - Zrzędziła Laskowska. - Andzia, miałaś wczoraj zadzwonić...
- No wybacz, no... - Stachurska udała skruszoną.
- Viru, coś się dzieje ? Masz jakiś dziwny głos. - Spytała, wciąż schrypnięta Ola.
- Właśnie o tym chcę z wami pogadać - nienaturalnie dla siebie spoważniała. - Ty też masz dziwny głos.
..........................................
Jakiś krótki ten rozdział... Ale mniejsza o to.
Już za cztery lata, Polska będzie mistrzem świata :D
"Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby się nie przewrócił..." - a gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem... Całe szczęście, zacznie się LM <3.
Poza tym, zaczęła się szkoła i średnio wyrabiam, dlatego rozdziały będą się pojawiać mega nieregularnie i mega nie wiem kiedy. Postaram się skrobać coś w wolnych chwilach.
A tutaj...
- To ja poproszę latte - Ola oddała menu.
- Oczywiście, za chwilę przyniosę - uśmiechnęła się kelnerka, zabierając karty.
- Brrr - zatrząsł się Marco.
- Mi też jest zimno - wyjąkała Ola przez nos.
- Chodziło mi o kelnerkę. Jestem patriotą, ale te nasze kobiety... - westchnął. - Nie ciesz się, też wyglądasz jak półtora nieszczęścia - zaśmiał się Marco. - Chociaż jak na nieszczęście to całkiem nieźle.
- Marudzisz - sarknęła Ola.
- Dlaczego od razu nie powiedziałaś, że masz grypę ? - Piłkarz pokiwał głową. - Nie wyciągałbym cię, przyszedłbym z jakimiś ziółkami, czy coś.
- Kuszące, ale to tylko przeziębienie - zapewniła Chmielewska. - W połowie sierpnia.
- Na dworze listopad, więc wrażenia to nie robi - spojrzał na szarugę za oknem, jednak po chwili znów przeniósł wzrok na Olkę. - Nie obraź się, ale naprawdę wyglądasz strasznie.
- Dziękuję - dziewczyna zrobiła radosną, udawaną minę. - Czuję się podobnie. Miesiąc pracy jak z bicza strzelił...
- Straciłaś rachubę ? - Westchnął Marco, przypatrując się z politowaniem Olce, która skinęła głową.
- Espresso i latte dla państwa - kelnerka podstawiła im dwa naczynia.
- Dziękujemy - odpowiedzieli. Marco wsypał cukier do swojej kawy, podczas gdy Ola sączyła piankę z mleka.
- Słuchaj... - zaczął Reus. - Za cztery dni mamy mecz na stadionie w Berlinie, potem jest impreza... Jeśli masz wolne i zechcesz, to cieszyłbym się, gdybyś była tam ze mną - przecedził z trudem. - Oczywiście najpierw musimy cię wyleczyć, nie będziemy ryzykować - zaśmiał się.
- Ale tam są paparazzi ? - Otworzyła szeroko oczy. - Nie nadaję się.
- Oj Alex, ta impreza to prawie standing party - powiedział. - Media nie mają wejścia. Nic szczególnego, zwykła posiadówa z reprezentacji... Jeśli nie będziesz chciała to oczywiście rozumiem, ale wiesz, będzie mi miło...
- O ile... - zakaszlała dosyć donośnie. - No właśnie... O ile mi to przejdzie, nie ma sprawy.
- Poważnie ? - Ucieszył się.
- Nie, żartuję - zachichotała. - Poważnie.
Marco uśmiechnął się tak szeroko, że pokazał większość swojego uzębienia.
```````````````````````````````````````
- Cześć, podrzucić cię ? - Piszczek uchylił okno samochodu. Blondynka w płaszczu przeciwdeszczowym, która szła deptakiem, przystanęła.
- Chyba nie odmówię - powiedziała zachrypnięta. Strzepnęła płaszcz i wsiadła do samochodu.
- Jest paskudnie - skrzywił się Łukasz. - Piechotą ?
- Nic mi nie mów, mój samochód nie odpalił, a komunikacja zapchana...
- Co z twoim głosem ? - Zaśmiał się obrońca. Chmielewska była strasznie blada i miała sine usta. Mimo to była piękna. Lekko mokry, beżowy płaszcz opinał jej ciało, a kremowy szalik rozświetlał cerę. - Przeziębiona ?
- Delikatnie - chrypnęła.
- Brzmisz jak Tina Turner - zarechotał. - Byłaś u lekarza ?
Samo słowo lekarz, wywoływało u Olki odruch wymiotny.
- Nie, póki co torturuję domowe sposoby - uśmiechnęła się krzywo. Łukasz westchnął.
- Kobiety chyba tak mają - wyszczerzył się. - Ewa to samo, tylko nie do lekarza, jakby gryzł.
- Nie gryzie, ale ma igły - zaśmiała się, a Piszczek jej zawtórował. - A jak Ewka się czuje ?
Obrońca przygryzł wargę.
- Różnie. Trochę straciła apetyt i mało je, muszę ją prawie prosić. Za tydzień ma termin... - spojrzał na Olę. - Mieszkasz tam gdzie Robert ?
- Tak. A może ona się czymś stresuje ?
- Raczej nie... - powiedział niepewnie. - Ale to się robi dziwne. Nie chce jeść i to ją wpędza w obłęd, bo ma wrażenie...
- Że krzywdzi dziecko ? - Dokończyła Olka. Łukasz kiwnął głową.
- Byliśmy u lekarza - powiedział. - Miałem się do niego zgłosić, gdyby coś było nie tak.
- Zrób to - powiedziała bez wahania Chmielewska. - To nie jest kwestia przeziębienia, tylko ciąży. A gdybyś już bardzo nie chciał, to zawsze mogę z nią pogadać. Jako dietetyk.
- Zobaczę jak będzie, ale kusi mnie, żeby do niego zadzwonić - przyznał. - I dzięki za propozycję, jak jej nie przekonam, to na pewno skorzystam - uśmiechnął się.
- Mam nadzieję. Możesz na mnie liczyć.
Ponownie spojrzał na Olę, tylko teraz jego oczy zabłysnęły.
- Dziękuję - odparł. - Długo nie słyszałem tych słów.
Chmielewska uśmiechnęła się szeroko. Parę sekund później Łukasz zajechał swoim Audi na parking przed blokiem.
- To twój samochód ? - Łukasz wskazał na czerwonego garbusa, stojącego przed jednym z garaży.
- No... - chrypnęła, zasłaniając twarz. - Rano zgasł jak tylko wyjechałam...
Piłkarz zaparkował swoje auto, wychodząc na rzęsisty deszcz. Aleksandra wysiadła tuż po nim.
- Gdzie idziesz ? - Spytała zdezorientowana.
- Otwórz garaż.
- Co ?
- Otwórz garaż - powiedział bardziej stanowczo. Dziewczyna wygrzebała z torby kluczyki i otworzyła bramę. Łukasz zaczął pchać samochód do jego wnętrza.
- Zwariowałeś ?
- Już dawno - wyszczerzył się.
Nie minęło dwadzieścia sekund, a garbus stał już w garażu. Łukasz podniósł maskę samochodu, podciągnął rękawy i zaczął grzebać w okolicach silnika, cicho pomrukując.
- Wariacie, przemokłeś - zaśmiała się Ola.
- Nie jestem z cukru, nie roztopię się - zapewnił, spoglądając na nią swoją zniewalającą miną. Ta mina była naprawdę słodka. Oczy promieniały radością, a na jego policzkach pojawiała się jedna lub dwie zmarszczki, w zależności od tego, jak szeroko się uśmiechał. - Za to ty Tina, nie wiem jak twoje gardło to przeżyje - zmrużył oczy.
- Nie wiem jakby przeżyło, gdybyś mnie nie podwiózł - odrzekła. - Plus mechanik w komplecie. Ja się wcale nie martwię - zajaśniała, a obrońca odpowiedział jej promiennym uśmiechem.
- Mechanik z kompletu podejrzewa - zaczął. - Że zawory są przegrzane i niestety, będziesz musiała kupić nowe. Masz jakąś kartkę i długopis ?
Ola zasygnalizowała palcem wskazującym, aby zaczekał. Ponownie zanurzyła się w otchłań swojej torby. Nie bez trudu, aczkolwiek wreszcie znalazła notatnik i długopis. Otworzyła jedną ze stron zeszytu i podała Łukaszowi. Ten zaczął coś pisać.
- Wpadnij do pierwszego lepszego warsztatu i kup to - wyrwał kartkę z dziennika i podał dziewczynie. - Kwestia odkręcenia i przykręcenia. A w Niemczech zdzierają za to dużo.
- Kurczę, nie wiem jak ci dziękować - uśmiechnęła się.
- Nie żartuj - Piszczek zamykał notes, gdy jego uwagę zwróciła kolorowa strona. Lekko ją uchylił i zobaczył portret. Podniósł wzrok na Olę.
- Mogę ? - Spytał. W odpowiedzi dziewczyna automatycznie skinęła głową.
Notes był pełen portretów i szkiców różnych przedmiotów, najczęściej roślin. Kolorowy portret przedstawiał Anię.
- Rysujesz ? - Zdziwił się piłkarz.
- Czasem - odpowiedziała, podchodząc do niego bliżej.
- Świetne - uśmiechnął się. - Masz talent.
- Zaraz talent - sarknęła, odzyskując swój dziennik. Spojrzała na Piszczka. Przez chwilę utkwili w sobie wzrok.
- Chyba się będę zwijał - oprzytomniał Łukasz.
- Dziękuję po raz kolejny, naprawdę, nie wiem jak...
- To nic takiego - wzruszył ramionami. - Drobnostka. Ja wsiadam, a ty już uciekaj do domu, pod kocyk - uśmiechnął się na pożegnanie, zmierzając w stronę samochodu. Ola odmachała, po czym pobiegła w stronę drzwi.
```````````````````````````````````````
Chmielewska od godziny spierała się z Anką o to, jakie buty zamówią. Przejrzały już chyba tysiące ofert, ale nadal coś powstrzymywało dziewczyny od zamówienia.
- Trzymaj - Olka podała Stachurskiej jeden z dwóch kubków zielonej herbaty, którą przyniosła. - I jak ?
- Nijak - warknęła Ania. - Dzięki.
Aleksandra westchnęła. Przejrzały kolejną stronę airmaxów, gdy zadźwięczał Skype Ani. Ciemnowłosa odebrała połączenie.
- Dziewuchy! - Krzyknęła Kinga.
- Cześć - odpowiedziały chórem.
- Jezu, co wy sobie wyobrażacie ? - Zrzędziła Laskowska. - Andzia, miałaś wczoraj zadzwonić...
- No wybacz, no... - Stachurska udała skruszoną.
- Viru, coś się dzieje ? Masz jakiś dziwny głos. - Spytała, wciąż schrypnięta Ola.
- Właśnie o tym chcę z wami pogadać - nienaturalnie dla siebie spoważniała. - Ty też masz dziwny głos.
..........................................
Jakiś krótki ten rozdział... Ale mniejsza o to.
Już za cztery lata, Polska będzie mistrzem świata :D
"Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby się nie przewrócił..." - a gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem... Całe szczęście, zacznie się LM <3.
Poza tym, zaczęła się szkoła i średnio wyrabiam, dlatego rozdziały będą się pojawiać mega nieregularnie i mega nie wiem kiedy. Postaram się skrobać coś w wolnych chwilach.
A tutaj...
But here's my number, so call me maybe ?
*REUS* Nein.. nein... nein. *REUS*
Heheh, Łukasz-mechanik to obraz tak wspaniały że aż łzy zalewają ^^ Chciałabym zobaczyć jak garbusika wpychca do garażu. Boże, Ewcia... Ona chyba ma depresję, zastanawiam się jak to się stanie że ona... No wiesz.
OdpowiedzUsuńBiedny Łukasz :C Zostanie mu wedy tylko nasza Chmielewska.
Zapraszam do siebie na nowość i przepraszam za opóźnienia!
http://majeks.blog.pl/2013/09/16/44-ty-zawsze-jestes-taki-cieplutki-a-prad-jest-taki-drogi/ ;)
Piszczu <3 Hahahah on mechanikiem ... To musi być słodkie :* Ej tylko ty mi Reusa nie wpychaj między Ole a Piszczka !! A nadal zastanawia mnie ten fakt co ty z Ewą zrobisz ? Kiedy się to wyjaśni ? Daleko jeszcze do kolejnego rozdziału ?
OdpowiedzUsuńU mnie piąteczka oraz ogłoszenia parafialne :) Zapraszam
http://mijamyyyyysie.blogspot.com/2013/09/rozdzia-5.html
Super opowiadanie. Bardzo mi się podoba ten rozdział. Jestem bardzo ciekawa dalszych losów Ewy. Łukasz-mechanik, no nie mogę. Czekam na następny. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :
Robert-paulina-love.blogspot.com
Buziaki ;-*
MARTA