I tylko Ty i ja
Szczęśliwi tym dniem
Bo chodź zapomniał o nas świat
Mokrzy od stóp do głów
Nie tracimy nadziei
Edyta Bartosiewicz - Opowieść
Edyta Bartosiewicz - Opowieść
Kilkanaście miesięcy po prologu.
Lotnisko, Warszawa
Okęcie.
Nagły trzask sprawił, że Aleksandra uniosła głowę znad
książki Loyda C. Douglasa.
- Ku…chnia mać! – warknęła Anna. Kółko od jej walizki
właśnie rozpadło się na kilkanaście drobnych elementów. - Szlag mnie trafi, od trzech lat, to samo…
przy każdym wyjeździe. Przy każdym! – kontynuowała histerię.
- Też bym się ugięła,
gdybyś na mnie władowała tyle ubrań – skomentowała Ola. - Kinga powinna zaraz się pojawić, pomoże nam
się zabrać z tą kaleką.
- O wilku mowa –
karateka dostrzegła biegnącą w ich stronę Laskowską.
- Jestem! – wydyszała. – Ania, mam coś dla ciebie.
Ta spojrzała na nią pytającym wzrokiem. Po chwili Kinga wyjęła ze swojej torebki paszport,
wręczając go Stachurskiej.
- Ożesz… - wybełkotała przez zęby Ania – Kindżuś, co ja bym
bez ciebie zrobiła ? Powiedz, że masz jeszcze zapasowe kółko od walizki…
- Znowu ? – parsknęła śmiechem, zwracając się w stronę Oli –
ona zginie w tym Dortmundzie.
- Jeśli nie z mojej ręki, to nic jej nie grozi. No, chyba że
Robert się pokusi.
- Lewandinho będzie nieporadny, bo musi się oswoić z
Borussią. Dwóch rodaków, a on twierdzi, że będą jakieś kłopoty. Panikarz jeden
– pokręciła głową Ania. – A ty Oluś się nie ciesz, bo też masz robotę. Ten
ośrodek sportowy jest całkiem blisko stadionu, więc może go jakoś ustawisz.
- Ja tam mam być dietetykiem, a nie psychologiem –
przypomniała Chmielewska.
- Bogu dzięki – sapnęła Kinga – nikt by nie uwierzył, że
siniaki nabił piłkarzom psycholog.
Wszystkie wybuchnęły śmiechem, lecz przerwał im go
komunikat:
Pasażerowie lotu 142,
Warszawa Okęcie – Dortmund Airport proszeni są o wejście na pokład.
Nie zostawiajcie mnie – skrzywiła się Laskowska. Dziewczyny
spojrzały na nią z żalem. Żadnej z nich nie było łatwo na myśl o rozstaniu, ale
wiedziały, że decyzja zapadła. - Telefony minimum co dwa dni i pełne raporty o
najnowszych zdarzeniach – powiedziała zdecydowanie.
Dziewczyny jednocześnie przytaknęły, po czym rzuciły się w jej objęcia.
- Przyjedziemy, gdy tylko będzie okazja – zapewniła ją Ola. -
Ejże, co wy odstawiacie, kleicie mi się tu ? Proszę was, pożegnajmy się po
męsku!
- Przyganiał kocioł garnkom – zaśmiała się Anna, widząc
potok łez spływających po policzkach Olki.
- Dobra dziewuchy – westchnęła Kinga. Wycałowała każdą osobna,
po czym patrzyła, jak machają jej idąc korytarzem w stronę samolotu.
Podróż upłynęła dziewczynom w mgnieniu oka, Olka pogrążyła
się w lekturze, a Ania usnęła ze słuchawkami na uszach. Gdy znalazły się na
lotnisku, zauważyły machającego im Roberta, obok którego stał jakiś blondyn.
Podążyły w ich stronę z uśmiechem.
- Robuuuuś! – Ania wpadła
w ramiona ukochanego. – Uff, wreszcie mamy tą podróż za sobą. – obróciła się w
stronę blondyna. – Cześć Łukasz, mam rozumieć, że z tęsknoty postanowiłeś
przyjechać tu z Robertem?
- Kurczę, rozgryzłaś mnie – roześmiał się blondyn. – Nie spałem
kilka nocy na samą myśl o tym, ale moje marzenie się spełniło – kontynuował z wyraźnym
rozbawieniem w oczach. – A tak całkiem serio, to Robert mnie podwozi –
wyszczerzył się.
- Wiedziałam – pociągnęła nosem – A właśnie, chyba nie znasz
mojej przyjaciółki ? To jest Olka – wskazała na blondynkę.
- Cześć, bardzo miło poznać, jestem Łukasz – podał Oli rękę.
Dopiero teraz dostrzegł dziewczynę. Miała delikatne rysy twarzy, miejscami było
na niej widać malutkie piegi. Już na pierwszy rzut oka zauroczyła piłkarza.
- Też się cieszę, jak już Ania wspomniała, jestem Ola –
chwyciła za jego wyciągniętą dłoń, uśmiechając się lekko.
- Ja też się bardzo cieszę, ale już stąd chodźmy – ponaglił Robert,
zarzucając na ramię torbę Ani i chwytając za jej walizkę.
Łukasz zwrócił się w stronę Aleksandry.
- Daj, pomogę ci z tym troszkę.
- Dzięki, poradzę sobie – uśmiechnęła się dziewczyna.
- Nawet nie żartuj – spoważniał Łukasz. Olka uśmiechnęła się
jeszcze szerzej i nic nie mówiąc, podała mężczyźnie torbę.
- No cóż, dziękuję - mrugnęła oczami.
- Daj spokój, to nic takiego. Jeśli mogę spytać, co cię ściągnęło do
Dortmundu ?
- Hmm, dostałam pracę w tutejszym ośrodku sportowym.
- Naprawdę ? To całkiem niedaleko Signal Iduna Park, więc
chyba będziemy się widywać – posłał jej uśmiech. - Czym dokładnie masz zamiar się tam zająć ?
- Jestem dietetykiem, więc będę katować ludzi różnymi dietami – wygięła wargę. – No, o ile
ktoś się będzie pojawiał.
- Z tym raczej nie będzie problemu – zapewnił.
Gdy dotarli do samochodu, Robert otworzył bagażnik. Z trudem
zmieściły się w nim „toboły” dziewczyn. Gdy ruszyli, Lewandowski i Piszczek
zaczęli rozmawiać o jutrzejszym meczu. Pomarudzili trochę, momentami ich
narzekania doprowadzały dziewczyny do śmiechu. Po jakimś czasie Robert zatrzymał samochód.
- Dobra, ja uciekam – powiedział Piszczek – do zobaczenia!
- Cześć – odparły dziewczyny.
- Nie zaśpij jutro – Lewandowski posłał mu ironicznego
całusa.
Znów ruszyli, rozmawiając w międzyczasie o różnych drobnych kwestiach, typu pojemność szafy, o co bardzo martwiła się Stachurska. Po
piętnastu minutach byli już na miejscu.
- To jest centrum miasta ? – zdziwiła się Ola. – Jakoś tu nader spokojnie.
- To nie Polska, jest już późno, wieczorem nie ma tu ruchu –
wyjaśnił Robert.
- Poradzę sobie z tym jakoś – uśmiechnęła się Ola – tylko to
ósme piętro...
- Pocieszę cię, nie ma windy – wyszczerzył się. – Idźcie, ja
jakoś wtoczę te walizy na górę.
Wzruszyły ramionami i ruszyły na owe ósme piętro.
- Przynajmniej możemy sobie darować poranną gimnastykę –
westchnęła Stachurska.
- Oj tak – Ola wsparła się na jej ramieniu. – Od kiedy na jednym piętrze jest tyle schodów ?
Anna zachichotała i wyjęła z torebki dwa pęki kluczy,
wręczając jeden Oli. Stanęły przed numerami 27 i 28. Ania widziała już te mieszkania, ale Ola podziwiała je tylko na zdjęciach. Były całkiem przytulne. Mieszkanie Oli różniło się od mieszkania Ani i Roberta tylko wystrojem, rozmieszczenie pokoi było identyczne. Chmielewskiej przypadło do gustu, gdyż było, jak twierdziła "takie akurat". Hol był raczej niewielki, do ściany był przymocowany wieszak, a w rogu stała półka na buty. Dalej było już tylko lepiej, mieszkanie nie było ani zbyt duże, ani zbyt małe. Sypialnia i kuchnia najbardziej spodobały się dietetyk. Po chwili Robert przyniósł Oli bagaże, za co dziewczyna mu podziękowała. W oka mgnieniu wparowała też Stachurska, patrząc na Olę wymownie.
- Idziemy spać – powiedziały chórem, w reakcji na co Robert
zaśmiał się głośno.
...........................................................................................
Tak oto, jest część pierwsza. Zapraszam do komentowania :)
Legia mistrz, Legia mistrz, Legia mistrz ! <3
...........................................................................................
Tak oto, jest część pierwsza. Zapraszam do komentowania :)
Legia mistrz, Legia mistrz, Legia mistrz ! <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz